Moja pierwsza kula miała powstać już dawno. Niestety gdy dowiedziałam się ,że przesyłka z muliną nie dojdzie na czas postanowiłam wybrać się do sąsiedniej miejscowości po zakupy. Cały tydzień padało ale tego dnia była istna ściana deszczu. Z trudem dotarliśmy na miejsce przez prawdziwe potoki na drodze. Powrót do domu niestety już objazdem bo rzeka wystąpiła z brzegów. Objazd też bardziej dla amfibii niż auta osobowego. Już myślałam,że będę wodę wylewać przez okno. Na szczęście jakoś trafiliśmy do domu. Kolejny dzień był podobny. Całe centrum miasta znalazło się pod wodą. Pozamykane szkoły i zakłady. Oczywiście moje dzieci musiały się wtedy pochorować. Gdy temperatura zbliżyła się do 40stopni pojechaliśmy na pogotownie-na szczęście nie zalane. Po antybiotykach dochodzą do siebie ale czasu na haft już nie było. Galeria zamknie się za chwilę ,więc przedstawiam hafcik w takim stanie jak jest teraz.
Tak nas zalało.
Poniżej jedno ze stad koni,które zalało. Właścicielowi nie chiało się zabrać zwierząt z pastwiska. Dodam,że woda podnosiła się stopniowo i niestety tak jest za każdym razem gdy rzeka występuje z brzegów. Ludzie czasem są bez serca.
Na szczęście powoli wyprowadzono je na mieliznę. Woda zabrała dwa konie.
A tak było na osiedlu położonym na wzgórzu dzień przed powodzią w centrum. Tutaj efekt gwałtownej ulewy-woda spływająca ze szczytu zatrzymała się na betonowym płocie,a on pod jej naporem runą i w 30sekund było tak.
A później tak.
uroczy hafcik, też nie lubię czekać na muliny:)
OdpowiedzUsuńNieciekawe przygody miałaś, mam nadzieję, że już wszystko dobrze i zdrówko Wam dopisuje :) Kula świetna, bardzo fajny konik :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że dzieci już zdrowieją i woda już opadła?
OdpowiedzUsuńHafcik śliczny :-)
Bardzo ładny wzorek tej kuli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :))
hafcik fajny, ale przygody miałaś niesamowite
OdpowiedzUsuńO rany, ale niemiłe przygody Was spotkały :( Szczerze współczuję zwłaszcza przeprawy z chorymi dziećmi. Oby taka sytuacja się nie powtórzyła.
OdpowiedzUsuńOj, za dużo tych nieszczęść...
OdpowiedzUsuńHaft jest prześliczny!
Śliczny hafcik. Ale Was zalało, masakra!!
OdpowiedzUsuńNie zazdroszcze pogody i wylanej rzeki.... Wlochy maja to samo :( Wczoraj przechodzila pelna na Po (Padzie)... Znowu zapowiadaja deszcze i kolejna pelna.... Masakra u Ciebie. Powodzenia!!! A hafcik sliczny :) Zdrowla dla dzeciakow.... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńAle u ciebie szkód narobiła pogoda , współczuje ,,,
OdpowiedzUsuńHafcik prześliczny ,,
O jej, to dopiero ulewa. Dzieciakom życzę zdrówka) Karuzelka Przepiękna. Za każdym razem jak widzę já na kolejnym blogu gotowá, żałuję że nie zdáżyłam na poczátek SAL.
OdpowiedzUsuńRany...ale woda...mam nadzieję, ze wszystko ok i dzieciaki zdrowe!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko już wychodzi na prostą... znaczy się w domu i zagrodzie ;)
OdpowiedzUsuńHafcik uroczy i szalenie nastrojowy :)
Pozdrawiam gorąco!
Przeżycia nie do pozazdroszczenia.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że już wszystko OK/
Piękna kula - taki konik zawsze kojarzy mi się Bożym Narodzeniem (zupełnie nie wiem dlaczego (: )
O ludeńku, ale Was zalało! Szkoda bardzo tych koników :(
OdpowiedzUsuńOj, Boże, mam nadzieję, że już się żywioł uspokoił a i że dzieciom już się polepszyło.
OdpowiedzUsuńKaruzela z konikiem - śliczniutka :)